piątek, 1 kwietnia 2011

Zatańczyć tango

Włączyłem rano radio Józef,
i słyszę jak spiker zaprasza,
słuchacza wraz żoną do tanga,
by zatańczyli.

Żałość me serce ogarnęła,
łzy oczy mi zamgliły gorzko;
Nigdy na ziemi nie zatańczę,
tanga porannego.

Pytam dziś mego serca z żalem,
o smutek ciągle mnie gnębiący;
Jak długo można być tak smutnym?
Czy może wiecznie?

Spytałem kiedyś pewnej wdowy,
jak długo serce żal gryźć może?
A ona patrząc mi wprost w oczy,
rzekła: „oj długo”!

Ktoś inny powiedział brutalnie:
„nie mogę znieść twego chlipania,
rozczulania się ciągle nad sobą,
nad swymi żalami.”

Czy to jest rzeczywiście prawda,
że wciąż rozczulam się nad sobą?
Spytałem szczerze mego syna,
a on się żachnął.

Masz Tato prawo do żałoby,
do płaczu za Mamusią naszą,
i nikt nie może tobie bronić,
twojego łkania.

Lecz teraz pytam w głębi serca,
dobrego Boga o tę sprawę;
Tak bardzo chciałbym znów zatańczyć
poranne tango.


A nie wiem jak pogodzić wszystko,
co w głowie, sercu mym buzuje.
Co dziś mam zrobić z mym płakaniem,
nieukojonym żalem?

Warszawa; 21 listopada 2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz