poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Wielkanocny pacierz

Tym razem nie mój, lecz mego mistrza, ks. Jana Twardowskiego. Któż jak nie On potrafi oddać to oco chodzi - radość ze Zmartwychwstania.


"Nie umiem być srebrnym aniołem
ni gorejącym krzakiem
tyle Zmartwychwstań już przeszło
a serce mam byle jakie.

Tyle procesji z dzwonami
tyle już Alleluja
a moja świętość dziurawa
na ćwiartce włoska się buja.

Wiatr gra mi na kościach mych psalmy
jak na koślawej fujarce
żeby choć papież spojrzał
na mnie przez białe swe palce.

Żeby choć Matka Boska
przez chmur zabite wciąż deski
uśmiech mi Swój zesłała
jak ptaszka we mgle niebieskiej.

I wiem, gdy łzę swoją trzymam
jak złoty kamyk z procy
zrozumie mnie mały Baranek
z najcichszej Wielkiej Nocy.

Pyszczek położy na ręku
sumienia wywróci podszewkę
serca mojego ocali
czerwoną chorągiewkę."

1 komentarz:

  1. Przepiękny i niezwykle poruszający serca strunę wiersz-bardzo mi się podoba*))miłego dnia*

    OdpowiedzUsuń